KOKE-DERA – RAJ ZEN NIE JEST ŁATWO DOSTĘPNY DLA TURYSTÓW

Gary Diskin - Jul 5, 2010
0

Jedną z najciekawszych tajemnic Japonii jest Koke-Dera, piękna Świątynia Mchu, która pochodzi z VIII wieku. Jednak w celu ochrony lokalnych mnichów buddyjskich zmieniono przepisy świątyni, w związku z czym, obecnie wejście do niej stało się nie lada wyzwaniem.

 

Japońskie ogrody przetrwały próbę czasu i są podziwiane, studiowane i replikowane na całym świecie. Umiejętności japońskich ogrodników stały się prawdziwym dziełem sztuki i w kraju kwitnącej wiśni można znaleźć bardzo wiele przykładów świetnie wykończonych ogrodów. Jednym z najdziwniejszych przykładów jest Koke-Dera, znajdująca się w świątyni Saiho-ji.

Początki Saiho-ji można przypisać okresowi „Nara” w VIII wieku. Z biegiem lat świątynia stopniowo niszczała, aż w 1339 roku, jeden z najbardziej znanych japońskich ogrodników, Muso Soseki, przywrócił ją do absolutnej perfekcji. W rzeczywistości, Soseki ponownie odtworzył całą Saiho-ji w Świątyni Zen i ogród Koke-Dera został uznany za prawdziwy Raj Zen.

Na przestrzeni wieków natura zrobiła swoje i ogród stopniowo zaczynał porastać mchem – co ciekawe jednak, wyróżnić tu można 120 różnych gatunków mchu. W związku z tym ogród Koke-Dera stał się swego rodzaju oazą spokoju, która urzeka swym pięknem i powinna być chroniona. Składa się on ze Złotego Stawu, w kształcie chińskiego znaku serca i otoczony jest suchym ogrodem. Na stawie znajdują się również trzy wyspy.

Do 1977 roku turyści mogli pływać w stawie, jednak przepisy musiano zmienić ze względu na konieczną ochronę ogrodu. Dziś, jeśli ktoś chce odwiedzić musi mieć specjalne pozwolenie, przynajmniej na 20 dni przed planowaną wizytą. Uzyskanie pozwolenia odbywa się drogą pocztową. Po przyjeździe, goście muszą zapłacić za wstęp 3.000 jenów, a następnie spędzić wiele godzin na kopiowaniu sutry. Dopiero po takim doświadczeniu, turyści mogą spędzić 90 minut na terenie ogrodu. Nie mniej jednak, prawdopodobnie będą to najbardziej niezapomniane chwile w życiu, zatem wydaje się, że warto dla nich się trochę potrudzić.

 

Powiązane artykuły

Komentarze

Dodaj komentarz